Często zadajemy sobie i nie tylko sobie pytanie: Czy Bóg do nas mówi? Jak usłyszeć Boga? Jak Bogu odpowiadać? Kilka podstawowych pytań. Ale czy potrafimy na nie odpowiedzieć? Prosimy Boga o słowo, znak. Podczas niedzielnego nabożeństwa brat ze Stanów dobrze powiedział: „Prosimy a nie bierzemy”. A jeśli dostaniemy to czy umiemy to wykorzystać? Czy potrafimy przyjąć to „na wiarę”? A może potrzeba nam potwierdzenia.
Z obecną wizytą brata Krzywego w naszym zborze miałem spory nieład w myślach. Nie mogłem się zbytnio skupić. Każda myśl jak się pojawiała w głowie to była spychana przez kilka kolejnych. Pod koniec tygodnia zacząłem rozważać ostatni rozdział ewangelii wg Jana. Przeczytałem go w kilku dostępnych polskich tłumaczeniach. Sięgnąłem też po tekst oryginalny. To było jak przymus. Ile razy starałem się oderwać od tego tekstu to powracał do mnie ze zdwojoną siłą. To było jak nieodparta potrzeba wejrzenia w jakąś niebywale ważną ale ukrytą tajemnicę. Coś co przemykało niepostrzeżenie. Czułem, że Bóg chce mi powiedzieć coś ważnego. Szczególnie uwagę moją kierował na wyznanie Szymona. Zadawałem sobie pytanie: co Bóg chce mi powiedzieć? W niedzielny poranek z kubkiem kawy zasiadłem znowu przed komputerem by po raz kolejny przeczytać ten rozdział, z myślą, że coś pominąłem. Wtedy usłyszałem słowa: „Idź, bo jeszcze nie musisz wiedzieć”. Zniknęła chęć poznania. Wziąłem córkę i poszliśmy do zboru. Jako, że przyszedłem wcześniej miałem okazję skorzystać z usługi proroczej brata Krzywego. Miał do mnie słowo. Trochę dziwne, ale chyba bardziej byłem jeszcze pochłonięty słowami ewangelii niż proroctwem. Nadszedł czas kazania. Przeczytaliśmy na wstępie Jana 21:1-15. Potem kaznodzieja rozwinął temat i w pewnym momencie znowu usłyszałem głos: „Teraz zrozumiesz”. Nagle przed moimi oczami ukazały się słowa zawarte w ewangelii, słowa proroctwa do mnie i wykład w kazaniu. Wszystko stało się tak oczywiste i jasne.
Jeśli czegoś nie rozumiemy to się nie trzeba tym martwić. Jeśli będzie to konieczne Bóg nam to wyjaśni. On wie kiedy musisz, a kiedy nie musisz wiedzieć.